Kurs wspinania na własnej asekuracji w Rzędkowicach

   Lepiej późno niż wcale! Tak, zdecydowałam się w końcu pójść na kurs, choć wcześniej zarzekałam się, że nie jest mi on do niczego potrzebny. Gdyby nie szantaż mego Lubego, że póki nie zrobię kursu w skałach, to prowadzić w Tatrach nie będzie mi dane! Zatem potulnie pod koniec sierpnia, pędziłam wraz z Elą do Rzędkowic. Oczywiście Darek nam towarzyszył, wspinając się nieopodal z Konradem. Naszym instruktorem był Artur "Elwir" Elwirski, którego cenimy na Pomorzu :) Nie będę rozpisywała się, co i gdzie każdego dnia robiliśmy, bo już nie pamiętam. Grunt, że kurs zaliczyłam na V+, z możliwością prowadzenia dróg w Tatrach o trudnościach V+ (czyli max, który można wystawić). Zatem w pełni zadowolona wróciłam na niziny :) I muszę przyznać, że wiele... wiele... i jeszcze raz WIELE się nauczyłam. Mało tego, chciałabym w przyszłości wybrać się kurs Taternicki! Ale to już inna bajka :) Póki co, trzeba ładować na panelu. MOCy przybywaj!